Jak ograniczyć mięso, przejść na wege (i to przeżyć) i nie dać się hejterom!
Jak ograniczyć mięso, przejść na wege (i to przeżyć) i nie dać się hejterom!

JAK OGRANICZYĆ MIĘSO, PRZEJŚĆ NA WEGE(I to przeżyć) I NIE DAĆ SIĘ HEJTEROM

Coraz częściej słyszymy o diecie wegetariańskiej. W wielu sklepach możemy znaleźć wszelkiego rodzaju zamienniki mięsnych dań lub półproduktów. W popularnych programach śniadaniowych lub kulinarnych pojawiają się przepisy bezmięsne. Coraz szerzej są dostępne nagrania z rzeźni i transportu zwierząt, które pokazują prawdzie oblicze przemysłu mięsnego, a zewsząd dopływają do nas informacje, jaki wpływ na nasze zdrowie i planetę ma ograniczenie lub całkowite zrezygnowanie z mięsa i że to wcale nie musi się wiązać z niedoborami, jak jeszcze kilka lat temu nam wpajano.

Ale jak zacząć, żeby faktycznie wyszło nam to na zdrowie i żeby nasz wegetarianizm nie był tylko krótkim epizodem lub drogą przez mękę?

Przede wszystkim należy słuchać własnego ciała. Jeżeli czujemy, że nie jesteśmy w stanie całkowicie od razu zrezygnować z mięsa, można pomyśleć o wyznaczeniu kilku dni w tygodniu, w których będziemy jedli wegetariańsko. Jeżeli boimy się, że to nie wyjdzie nam na zdrowie najlepiej na samym początku naszej wege przygody zrobić profilaktycznie badania krwi, głównie morfologię, stężenie witaminy B12, (którą na diecie wegańskiej dobrze jest suplementować), żelazo i ferrytynę.  Po około roku ograniczenia lub wyłączenia z diety mięsa badania należy powtórzyć i przekonać się na własnej skórze, czy faktycznie nasz nowy styl żywienia przyczynił się do jakichkolwiek niedoborów. Jeżeli nie to może pora pomyśleć o całkowitym zrezygnowaniu z mięsa.

Ale ja nie dam rady, ale, po co to, komu to potrzebne, co to pomoże...

Ważne jest też nasze nastawienie. Jak podejdziemy do tematu wegetarianizmu z przekonaniem, że spróbuję, ale na pewno nie dam rady, na pewno to nic nie pomoże, na pewno to niedobre i niezdrowe i przecież ja warzyw nie lubię, no, ale przecierpię te kilka dni w tygodniu i zobaczę, ale to na pewno będzie dla mnie męka i w sumie to ja nie wiem, po co to wszystko, bo przecież to gotowanie wege to takie czasochłonne, drogie i skomplikowane no to możemy być pewni, że nic to nie da. Warto jest pomyśleć, dlaczego przejście na wegetarianizm jest dla nas ważne i dlaczego chcemy ograniczyć mięso. Zainteresować się tematem. Obejrzeć filmy z transportu zwierząt do ubojni i z samej ubojni, poczytać jak spożywanie mięsa wpływa na środowisko, jakie choroby może powodować spożywanie mięsa, co to jest MOM, jakiej jakości są spożywane przez nas wszystkie świeżutkie wędlinki i paróweczki i jakie pomysły na przepisy mają inni. Jeżeli znajdziemy sobie dobry powód, który do nas przemawia to na pewno on nam pomoże w chwilach zwątpienia. Będziemy bardziej pewni tego, że to, co robimy jest ważne i tym samym będziemy bardziej pewni siebie.

No, ale te dania wegetariańskie to takie bez smaku są, a tak w ogóle to jak nie lubię warzyw...

Warto poznać swoje smaki i unikać porad typu, „Co każdy wegetarianin powinien mieć w swojej lodówce"/ "TOP10 dań dla wegetarian". Wegetarianizm = hummus, a Ty nie lubisz śniadań na słono? Albo seler to coś, czego z całego serca nienawidzisz, ale przecież ryba to takie złoto i przepis na nią ma najwięcej odsłon na wszystkich blogach, więc i Ty musisz ją jeść? Nie lubisz brokułów ani kalafiora no, ale przecież na wege musisz jeść wszystkie warzywa? Nikt nie będzie Cię rozliczał z tego, co jesz i nikt Cię nie pobije za to, że zamiast pasty tahini dałaś suszone pomidory do hummusu, a zamiast soli dałaś pieprz.  Najważniejsze to znalezienie swoich smaków, swoich przypraw, swoich dań i swojego źródła inspiracji i pozwolenie sobie na eksperymenty. Kuchnia wegetariańska to nie kuchnia ortodoksyjna. Coś jest zbyt mdłe? dopraw. Nie lubisz zielonych warzyw? Jedz czerwone. Nie lubisz soi? Jedz ciecierzycę. Nie odpowiada Ci najpopularniejszy blog kulinarny? Korzystaj z innego. A nie marudź, że Tobie to nie smakuje;)

No, ale te dania wegetariańskie to takie drogie i czasochłonne...

Nikt nie każe Ci nagle stać się kreatorką wege smaków i gotować wymyślnych dań niczym te w restauracjach z gwiazdkami Michelin czy w finałach programów kulinarnych. Rób takie dania, na które masz czas i budżet. Nie musisz od razu lecieć do sklepów z produktami z różnych zakątków świata, o dziwnych nazwach i kosztujących miliony monet za opakowanie. Coraz więcej sklepów, nawet takich osiedlowych, wyprzedaje warzywa i owoce, które już nie są piękne i bez skazy i leżą kilka dni. Banany z ciemnymi plamami - 50%? Na chleb bananowy lub smoothie jak znalazł... Obite pomidory? Zupa krem z pomidorów nie gotuje się wcale dłużej od zupy pomidorowej na mięsie... Lekko zwiędnięta papryka czy cukinia? Ugotowanie kaszy z wegetariańskim leczo, wcale nie jest droższe od kotletów mielonych. Mleko roślinne jest dla Ciebie za drogie i ma zły skład? Zrób je sobie sam/a. Ugotowanie ryżu czy płatków owsianych nie zajmie Ci dużo czasu, a jest o wiele tańszą (i często zdrowszą) opcją.  Gotuj z produktów sezonowych. Staraj się opierać swoje dania na tym, czego w danym miesiącu jest najwięcej, co ma w danym czasie najbardziej intensywny smak i najwięcej witamin. I mroź na zimę! Wtedy nie trzeba kupować warzyw x razy droższych niż w sezonie, mniej wartościowych i bez smaku. Jeżeli to kwestia finansowa stoi Ci na przeszkodzie w tym żeby zrezygnować z mięsa i wydaje Ci się, że wegetarianizm jest droższy to uwierz, że możesz się mocno zdziwić. I zaoszczędzić.

 

Ale ja nie mam ani pomysłów na te wege dania ani nie umiem żadnego zrobić, bo u mnie w domu to nigdy się takich rzeczy nie jadło...

W obecnych czasach i w dobie Internetu jest tyle inspiracji, a gotowych przepisów na wszystko, co może być jest pod dostatkiem. Wegetariańskie blogi i Instagramy kulinarne są na wyżynach popularności i osiągają rekordowe liczby wyświetleń i subskrypcji. Powstają coraz to nowsze książki z wege przepisami inspirowane wszelkimi kuchniami, że ten argument serio jest nie na miejscu i jak go słyszę to mam ciarki żenady.:D

 

No, ale ja się boję, że mnie wyśmieją i będę uchodził/a za dziwadło...

Niestety... Istnieje duże prawdopodobieństwo, że zawsze znajdzie się ktoś, kto skrytykuje i wyśmieje. Jednak pomimo tego, że wegetarianizm jest coraz bardziej popularny i określany w wielu kręgach, jako "modny" wciąż powstają nowe memy zainspirowane uszczypliwymi komentarzami mięsożerców (Jednak zazwyczaj pokazują w prześmiewczy sposób ich samych). Szczególnie w małych, mniej postępowych miastach i środowiskach wegetarianie są DZIWNI i trzeba ich obśmiać, skrytykować i rzucić jakąś złośliwą docinkom. Można pisać eseje i prace doktorskie na temat, co nimi kieruje i co chcą tym osiągnąć. Niewiedza? Poczucie bycia gorszym, że sami nie mają takiego samozaparcia i nie potrafią zrezygnować z jedzenia mięsa? Strach przed tym, czego nie znamy? Bo przecież od zawsze w niedziele to rosół na kurze i schabowe na obiad, a nie jakieś wymysły, kotlety z kalafiora. Ja to takiego czegoś to nie znam i nie lubię. Więc się pośmieję i rzucę żarcikiem. Przyczyn może być mnóstwo, ale należy pamiętać, że czyjś problem to nie jest nasz problem. Może to właśnie pretekst na zmianę znajomych, zakończenie pewnych znajomości i unikanie niektórych ludzi?

Ja nie zliczę ile razy słyszałam docinki, że to jedzenie dla nienormalnych ludzi, że jestem dziwna, że będę chora, że pewnie udaję, a w domu jem normalnie mięso... Początkowo mnie to denerwowało, próbowałam się dochodzić i odpowiadać, ale jak już po kilku latach usłyszałam już chyba wszystkie możliwe mądrości to już przestałam reagować i je słyszeć. Punktem zwrotnym był moment, kiedy usłyszałam, -zacytuję "No dobra, niby jesteś wege, ale kosmetyków to używasz. Przecież one też są zrobione z mięsa." Nie to nie żart, nie to nie miał być sarkazm i tak...Dobrze przeczytałe/aś. Wtedy stwierdziłam, że już na pewno nie mam się, co przejmować tymi wszystkimi docinkami specjalistów od wszystkiego i robić swoje.

Trzeba pamiętać, że ludzie, którzy wiecznie krytykują i wyśmiewają wystawiają sobie opinię. ZAWSZE!

 

Mam świadomość tego jak ograniczenie mięsa może wpłynąć na środowisko, zwierzęta, klimat, planetę, ale przecież JA SAM/a NIC NIE ZMIENIĘ...

Pozwolę sobie zacytować klasyka... "Co tam może zmienić jedna plastikowa słomka?.. Powiedziało kilka milionów ludzi".

Co tam kilogram mięsa tygodniowo w tą czy w tamtą, powiedziało kilka milionów ludzi?

Bądź początkiem zmiany w swoim otoczeniu. Mnie już się udało przekonać do bycia wege 4 osoby w swoim otoczeniu. A Tobie? Powodzenia!;)

 

 

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl